1. Patryk McCabe, "Chłopak rzeźnika".
2. Robert Bloch, "Psychoza".
3. Alfred Hitchcock, film powstały na podstawie powieści Blocha.
4. Piotr Medak, "Zemsta po latach".
5. King, "Worek kości".
6. Brian de Palma, "Dressed to Kill".
Jeśli zmiksujemy to wszystko, otrzymamy coś niebezpiecznie podobnego do powieści Kamili Lackberg, zatytułowanej "Syrenka".
Właściwie powinno być "Nereidka", bo przecież ani Thelxiepea, ani Molpe, ani Ligeia nie pływały, ich specjalnością był śpiew w locie, a mokre pióra by to uniemożliwiały.
No cóż, doktor Wiktor von Frankenstein też był swego rodzaju twórcą. Podobnie jak Lackberg.
Ale jakoś nie rozumiem po lekturze tej "szwedzkiej dietetycznej zapiekanki z trupa" skąd niby bierze się ta rzekoma popularność skandynawskich kryminałów, bo chyba nie z przedstawiania dawno wymyślonych wątków, papierowo- drewnianych postaci (z których co druga jest w zaawansowanej ciąży) i stylu, prawdopodobnie sprzedawanego po obniżonej cenie w sieci sklepów IKEA?
No chyba, że bezosobowo bezpłciowe wzornictwo to teraz światowa norma także w literaturze?...
Świat poszedł widocznie naprzód.
Wolę zostać z tyłu.
>:-P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz