W podręczniku podstawowym do gry fabularnej "Zew Cthulhu" znajduje się ciekawe zestawienie językowe, dokonane w duchu pseudologii fantastycznej. Mianowicie autorzy tropią ślady obecności Wielkiego C. w różnych językach świata. I wychodzi na to, że w języku hebrajskim ten Przedwieczny występuje jako "chadhel", w sumeryjskim bodajże- "khatu alu'u", chińskim- "kui tai lao hai", zaś w sanskrycie- "katala" czyli, jeśli wierzyć twórcom tej księgi, "potwór morski".
Zbiór opowiadań Lovecrafta w tłumaczeniu Płazy został ozdobiony ilustracjami autorstwa Johna Coultharta (hm, zanagramowane "H(e)art o' Cult"- "serce kultu"?). Gdy tylko spojrzałem na sportretowaną przez tego Artystę część miasta R'lyeh, doszedłem do wniosku, że już gdzieś widziałem coś zbliżonego. Ilustracja do "W górach szaleństwa", przedstawiająca tamtejsze budynki, dopełniła miary. Takich strzelistych, wyoblonych, wieżowatych a jednocześnie kojarzących się z morską fauną kształtów nie powstydziłby się Antoni Gaudi i Cornet. Więcej. Budowle Dawnych Istot dziwnie przypominają na tej ilustracji szkice do projektu, którego A. G. ostatecznie nie zrealizował- a miał to być gigantyczny, nawet jak na dzisiejsze czasy, hotelowy wieżowiec w Nowym Jorku. I śmiem twierdzić, że byłaby to zdecydowanie mroczna wieża.
Katalonia. Ja wiem, że ponoć wzięła się ta nazwa od germańskiego plemienia Gotów, że pierwotnie brzmiała jakoby "Gotalonia", ale...
...ale rdzeń spółgłoskowy "k-t-l" zdaje się sugerować coś innego i dziwnie się kojarzy z sanskryckim mianem Wielkiego Cthulhu.
A Casa Batlló w Barcelonie wygląda bardziej na olbrzymie, obce Ziemi, gadzie stworzenie, aniżeli na zwykły dom>;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz