piątek, 20 czerwca 2014

Nieoczekiwane spostrzeżenie.

Mam w zwyczaju oglądać sobie codziennie po uruchomieniu wyszukiwarki internetowej nowe tło ekranu, wyświetlane przez przeglądarkę pn. "Bing!". (Nie używam słowa "tapeta", bo w moim prywatnym żargonie oznacza ono kogoś, kogo ludzie zwą "aktorką", szczególnie, jeśli jest ona produkcji krajowej. >;-))
Dziś na ekranie monitora ukazało mi się sążniste z wyglądu gmaszysko, zbudowane najprawdopodobniej dłuższy czas temu. "Ani chybi Oksford", pomyślałem sobie. Po czym najechałem kursorem na literkę "i" w prawym dolnym rogu ekranu.
Okazało się, że patrzę na Bibliotekę Bodleiańską Uniwersytetu Oksfordzkiego.>:-()
Skąd ja to wiedziałem?!?!
Jedyne wyjaśnienie, jakie mi się nasuwa, brzmi następująco: jeśli rzeczywiście według moich wyliczeń w 1895 roku zażyłem pokaźną dawkę strychniny nad Tamizą jako gość jednego z londyńskich hoteli, to wcześniej mogłem studiować na Oksfordzie.
I stąd ta pamięć.
Horror to dla mnie powieść obyczajowa, powieść obyczajowa to dla mnie nuda, nuda to dla mnie horror>;-)

czwartek, 19 czerwca 2014

Z najczystszej irytacji.

WYSOKIE CIŚNIENIE/ PŁASZCZYZNA POZIOMA/ KOŃ MECHANICZNY.
(epitafium na wymuszonych dysonansach)

Poetka chciała pociupciać
Angina pectoris się wdała
Dziewczę uciekło w twórczość
Pisaną śluzem i... flegmą

Na głowę było się leczyć
Niestety żaden z... medyków
Ani kardiolog, ni chirurg
Tego nie zauważył

Gdy życie sprowadzić do ciała
A duszę zostawić w... nosie
To nad hasiokiem się myga
Poświaty odorek trupiej.

niedziela, 15 czerwca 2014

Bieżąca dokumentacja; Ctulus sarmaticus? (IV)

 Szyper u Ossolińskiego rozgaduje się nieco obficiej na temat wyglądu 2 istot, jakie miał okazję spotkać podczas sabatu, w którym- jak twierdzi- wziął mimowolny udział. Zwraca przy tym pilną uwagę na rozmiary tych stworzeń.
Największe pośród nich określa mianem "arcylucypera" i twierdzi, że biblijny wieloryb, sprawca połknięcia proroka Jonasza, byłby malutki przy tym potworze, którego widział. Bliższe szczegóły? Według szypra ten ktoś nosi brodę "skołtunioną w jaszczurki i węże", z której dodatkowo wyrasta trąba (zapewne taka, jak u słonia). Zadziałał klasyczny mechanizm psychologiczny: narrator odwołał się w opisie do czegoś, co było mu najlepiej znane z wijących się, skręcających stworzeń- w niemal wiek później F. W. Thurston, prowadzący podstawowy tok narracji w "Zewie Cthulhu", wspomina już o morskich głowonogach i mackach. Dodaje też, że nawet posążek tego Wielkiego Przedwiecznego tchnął "przedwieczną i nienaturalną nikczemnością".
A szyper u Ossolińskiego co powiada?
"(...) wzrok zeszpeconych ślepiów jeszcze więcej złego wróżył, niżeli kiedy jaka miotła niebieska przyniosła." Bardziej złowróżbny niż kometa, że uwspółcześnię... i, o ile pamiętam, Cthulhu przybył wszak na Ziemię z odległych, czarnych otchłani Kosmosu. Przypadek? >;-)
Oceniając rozmiary "arcylucypera", szyper stosuje geologiczną skalę porównań: padają takie słowa, jak "Wisła" i "góra", o "otchłani" nie mówiąc. U Lovecrafta (w tłumaczeniu R. Grzybowskiej) "Góra szła, a raczej człapała."
Gdy w utworze Ossolińskiego ten ogrom wrzuca w bagno pierścień, zdjęty z palca, "(...) dym od samych ciemności okropniejszy wzbił się aż pod obłoki..."
Identyczne zjawisko przytrafia się, gdy na oczach marynarzy z "Emmy" otwiera się jedna z budowli miasta R'lyeh.
Przy czym polski specjalista od żeglugi ani razu nie wspomina, by obserwowany przezeń gigant miał rogi- a przecie na ziemiach polskich diabeł tradycyjnie obdarzany jest wyglądem pożyczonym od helleńskich satyrów, tj. włochate, koźle nogi z kopytkami, solidny ogon i rogi, zdobiące (?) głowę. Tutaj- ani wzmianki.
Oczywiście co do rozmiarów- bohater Ossolińskiego mocno przesadził. Wzrost Cthulhu to, wedle moich porównawczych pomiarów, jakieś 27 metrów. Na usprawiedliwienie szypra jednak można rzec, że swą przygodę przeżył w nocy, przy oświetleniu bardziej podczerwonym niż widzialnym, a i odwoływał się w swych porównaniach do tego, co znał.
Przecież na początku XIX wieku najwyższą rzeczą, jaką widziało się najczęściej, była wieża kościelna.
Kolejny fragment relacji szypra:
"Wtem drugi, wykapany żuraw, gmaszysko (...) jak wieża Panny Marii w Krakowie, łap mnie zaraz dziobem za czuprynę(...)", a po chwili czytamy: "(...)gdyby był chwycił za kark, tak ostre miał kły, że byłby mi jak nic szyję i głowę ugryzł..."
Żuraw? Jako tubylec żelbetowej sawanny kojarzę to najpierw z odmianą dźwignicy, stosowaną w budownictwie, a dopiero potem z błotnym ptakiem. Ale i jedno, i drugie można łatwo skojarzyć z awatarem Nyarlathotepa, tym z macką zamiast twarzy. Taką wyprężoną pseudokończynę da się uznać za dziób, i owszem. Ale dziób-- i kły? No cóż, ilustracja w podręczniku do RPG "Zew Cthulhu" wyraźnie pokazuje otwierający się pod nasadą tej macki otwór gębowy, w nim zaś- co najmniej trzy ostre, sierpowato zakrzywione wyrostki. I tylko ten rozmiar... Wyliczyłem, że Nyarlathotep w tym awatarze może liczyć sobie od 14 do 20 metrów wysokości, a to zależnie od stopnia wyprostowania macki. Tymczasem wysokość wież kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP w Krakowie to 82 i 69 metrów. Aliści szypra usprawiedliwia znów to, o czym wspomniałem wcześniej...
Czy przypadkiem "Wieczory badeńskie" Ossolińskiego nie zostały przełożone na angielski? I czy jeszcze bardziej przypadkiem nie trafiły do rąk młodego Howarda P. Lovecrafta?
Bo jeśli nie, to ta literacka zbieżność wywołuje iście bluźniercze implikacje...
Szyper powiadał, że przygoda trafiła mu się w okolicach miejscowości o nazwie Gniew. Na północno- północny wschód od tego siedliska ludzkiego, w mniej więcej połowie drogi między Gniewem i Malborkiem, znajduje się kolejna miejscowość.
Zwie się... Piekło.
Czemu tak naprawdę miała służyć twierdza, zbudowana w Malborku, a?>;-)

niedziela, 8 czerwca 2014

Bieżąca dokumentacja; Ctulus sarmaticus? (krótko)





Oto, jak szyper u Ossolińskiego wykłada swoje emocje, dotyczące tego, o czym opowiada: "Ach! gdzie taka pamięć, która by to wszystko przypomniała! Oto i teraz stają mi na głowie włosy!(...) jeszcze mnie coś po grzbiecie kraje! zgroza i wspomnieć na to, co się wycierpiało!(...)"
Czy nie przypomina to trochę rozdygotanych relacji Lovecraftowskich bohaterów, zawierających (o ile pamiętam opinię Lema) głównie informację na temat tego, "jak potwornie bali się ci nieszczęśnicy".
Jeśli chodzi zaś o opis tego, co szyper w_i_d_z_i_a_ł, to...
"Jak świat światem, nikt pewnie sroższych nad owe straszydeł nie widział. Jakie tylko na dnie morza (...) się przewalają, jakie potwory po kniejach i puszczach ryczą, jakie gady pełzną się po ziemi, wszystkie prawie zebrały się były w owo grono, zlewek wszelakiej brzydkości. Wszystkie były najszkaradniejsze, a przecie nie na jeden model."
Lovecraft, opisując wygląd Wielkich Przedwiecznych, używa praktycznie takiej samej stylistyki: dużo epitetów, a konkretów niewiele...
C. D. N. (?)

niedziela, 1 czerwca 2014

Bieżąca dokumentacja; Ctulus sarmaticus? (II)

Szyper Ossolińskiego: "Prowadził mnie bies, aż też na jakieś bagna zaprowadził."
Bagna? I tu już słychać nieprzyjemny chlupot: znaczna część "Dagona" rozgrywa się pośród czarnych, oceanicznych błot, zaś luizjańscy wyznawcy Cthulhu oddają mu cześć na bagnach w okolicach Nowego Orleanu.
Bohater "Fraszki diabła" utrzymuje, że nie utonął w błocie dlatego, iż "(...)mnie i szkapę gęsty jakiś kożuch uniósł." Identyczny wypadek zdarza się w "Dagonie", tylko że tam ów bagienny kożuch ma kolosalne rozmiary. Nie dość na tym. Szyper twierdzi, że zapadł się w tym po pas, a Lovecraftowski nadzorca ładunku widzi się na wpół wessanym w "śluzowatą breję".
Szyper: "(...) nic nie widziałem, tylko błocko a błocko... Chwytałem oczyma rozległość mej biedy... Nie widziałem nigdzie śladu stopy ludzkiej, nigdzie tropu zwierzęcego, nigdzie zielonej murawy (...)".
Nadzorca ładunku wspomina o nieskończonej równinie przebrzydłego mułu. I o tym, że w całej przestrzeni, jaką mógł ogarnąć wzrokiem tudzież słuchem, rozciągał się wyłącznie czarny śluz.
Różnicę stanowi zapach. U Lovecrafta jego źródłem jest martwa fauna morska, zaściełająca wydźwigniętą z głębin równinę, u Ossolińskiego- to, czym bombardują szypra "czarnego ptastwa stada".
Aliści odór, zapewne, w obu przypadkach- piekielny>:-)
C. D. N. (?)