niedziela, 15 czerwca 2014

Bieżąca dokumentacja; Ctulus sarmaticus? (IV)

 Szyper u Ossolińskiego rozgaduje się nieco obficiej na temat wyglądu 2 istot, jakie miał okazję spotkać podczas sabatu, w którym- jak twierdzi- wziął mimowolny udział. Zwraca przy tym pilną uwagę na rozmiary tych stworzeń.
Największe pośród nich określa mianem "arcylucypera" i twierdzi, że biblijny wieloryb, sprawca połknięcia proroka Jonasza, byłby malutki przy tym potworze, którego widział. Bliższe szczegóły? Według szypra ten ktoś nosi brodę "skołtunioną w jaszczurki i węże", z której dodatkowo wyrasta trąba (zapewne taka, jak u słonia). Zadziałał klasyczny mechanizm psychologiczny: narrator odwołał się w opisie do czegoś, co było mu najlepiej znane z wijących się, skręcających stworzeń- w niemal wiek później F. W. Thurston, prowadzący podstawowy tok narracji w "Zewie Cthulhu", wspomina już o morskich głowonogach i mackach. Dodaje też, że nawet posążek tego Wielkiego Przedwiecznego tchnął "przedwieczną i nienaturalną nikczemnością".
A szyper u Ossolińskiego co powiada?
"(...) wzrok zeszpeconych ślepiów jeszcze więcej złego wróżył, niżeli kiedy jaka miotła niebieska przyniosła." Bardziej złowróżbny niż kometa, że uwspółcześnię... i, o ile pamiętam, Cthulhu przybył wszak na Ziemię z odległych, czarnych otchłani Kosmosu. Przypadek? >;-)
Oceniając rozmiary "arcylucypera", szyper stosuje geologiczną skalę porównań: padają takie słowa, jak "Wisła" i "góra", o "otchłani" nie mówiąc. U Lovecrafta (w tłumaczeniu R. Grzybowskiej) "Góra szła, a raczej człapała."
Gdy w utworze Ossolińskiego ten ogrom wrzuca w bagno pierścień, zdjęty z palca, "(...) dym od samych ciemności okropniejszy wzbił się aż pod obłoki..."
Identyczne zjawisko przytrafia się, gdy na oczach marynarzy z "Emmy" otwiera się jedna z budowli miasta R'lyeh.
Przy czym polski specjalista od żeglugi ani razu nie wspomina, by obserwowany przezeń gigant miał rogi- a przecie na ziemiach polskich diabeł tradycyjnie obdarzany jest wyglądem pożyczonym od helleńskich satyrów, tj. włochate, koźle nogi z kopytkami, solidny ogon i rogi, zdobiące (?) głowę. Tutaj- ani wzmianki.
Oczywiście co do rozmiarów- bohater Ossolińskiego mocno przesadził. Wzrost Cthulhu to, wedle moich porównawczych pomiarów, jakieś 27 metrów. Na usprawiedliwienie szypra jednak można rzec, że swą przygodę przeżył w nocy, przy oświetleniu bardziej podczerwonym niż widzialnym, a i odwoływał się w swych porównaniach do tego, co znał.
Przecież na początku XIX wieku najwyższą rzeczą, jaką widziało się najczęściej, była wieża kościelna.
Kolejny fragment relacji szypra:
"Wtem drugi, wykapany żuraw, gmaszysko (...) jak wieża Panny Marii w Krakowie, łap mnie zaraz dziobem za czuprynę(...)", a po chwili czytamy: "(...)gdyby był chwycił za kark, tak ostre miał kły, że byłby mi jak nic szyję i głowę ugryzł..."
Żuraw? Jako tubylec żelbetowej sawanny kojarzę to najpierw z odmianą dźwignicy, stosowaną w budownictwie, a dopiero potem z błotnym ptakiem. Ale i jedno, i drugie można łatwo skojarzyć z awatarem Nyarlathotepa, tym z macką zamiast twarzy. Taką wyprężoną pseudokończynę da się uznać za dziób, i owszem. Ale dziób-- i kły? No cóż, ilustracja w podręczniku do RPG "Zew Cthulhu" wyraźnie pokazuje otwierający się pod nasadą tej macki otwór gębowy, w nim zaś- co najmniej trzy ostre, sierpowato zakrzywione wyrostki. I tylko ten rozmiar... Wyliczyłem, że Nyarlathotep w tym awatarze może liczyć sobie od 14 do 20 metrów wysokości, a to zależnie od stopnia wyprostowania macki. Tymczasem wysokość wież kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP w Krakowie to 82 i 69 metrów. Aliści szypra usprawiedliwia znów to, o czym wspomniałem wcześniej...
Czy przypadkiem "Wieczory badeńskie" Ossolińskiego nie zostały przełożone na angielski? I czy jeszcze bardziej przypadkiem nie trafiły do rąk młodego Howarda P. Lovecrafta?
Bo jeśli nie, to ta literacka zbieżność wywołuje iście bluźniercze implikacje...
Szyper powiadał, że przygoda trafiła mu się w okolicach miejscowości o nazwie Gniew. Na północno- północny wschód od tego siedliska ludzkiego, w mniej więcej połowie drogi między Gniewem i Malborkiem, znajduje się kolejna miejscowość.
Zwie się... Piekło.
Czemu tak naprawdę miała służyć twierdza, zbudowana w Malborku, a?>;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz