Na początek małe spojrzenie w przeszłość.
DAWNO: zaczynam odkrywać potencjał, zawarty w makulaturze. W moje ręce wpada książka- autorstwa bodaj Ksawerego Piwockiego- pod tytułem "Postimpresjoniści". Natykam się w niej na reprodukcję obrazu Gauguina "Nevermore". (O "Kruku" Edgara Allana P. nie wiedziałem wtedy nic.) Akurat w radio leci piosenka o dziwnie urokliwej melodii, z refrenem śpiewanym przez chór. Po angielsku. Z tekstu niczego nie rozumiem, ale melodia jakoś kojarzy mi się z falami morza, widzianymi podczas zachodu słońca przez drzwi domu, zbudowanego z łodyg bambusa, a krytego liśćmi. Skojarzenie się utrwala. O tym, że Gauguin namalował wyżej wymieniony obraz na wyspie, zwanej Tahiti, oczywiście przeczytałem.
MNIEJ DAWNO: telewizor wyświetla listę płac jakiegoś filmu dla tzw. dzieci. W tle rozbrzmiewa znajoma melodia, ale śpiewający głos został przepuszczony przez elektronikę, by brzmiał tak, jakby wydawał go- według ludzkich wyobrażeń- drobny gryzoń. Tym razem rozpoznaję i rozumiem początek frazy: "If I Had Words"- "Gdybym miał słowa". Przypadkiem (och, doprawdy?) złożyło się, że był to akurat tytuł tego utworu, przesuwający się powoli w górę ekranu właśnie w chwili gdy przed nim stanąłem. Dowiaduję się, że autorem melodii był Francuz, Kamil Saint-Saens, znany mi z "Karnawału zwierząt" i pewnego nader paskudnego walczyka. No że też muzyka klasyczna zagrała w epoce rozwydrzonego "disco", pomyślałem sobie.
NIEDAWNO: znalazłem ten utwór w oryginalnym wykonaniu koedukacyjnego duetu tudzież chóru w Sieci. Uderzyło mnie to, że wokalistka miała rysy twarzy właściwe sukkubom, jak ludzie zwą córki Bogini (ave, Anima Dei!) i ubrała się do występu, podobnie jak chór, w stylu, który już dawno wywoływał u mnie doznanie, zwane w krajach anglojęzycznych "motylami w żołądku". Tylko, że te moje owady mają w sobie geny ksenomorfów.
CAŁKIEM NIEDAWNO. Leksykon Knapperta sprawia, że "If I Had Words" znów mi się przypomina. Ale co Saint-Saens mógł mieć wspólnego z pozornie szczęśliwymi wyspami na Pacyfiku? No tak, Tahiti- uświadomiłem sobie- to część tzw. Polinezji francuskiej.
I raptem bęc.
Dowiaduję się z Sieci, że własną wersję tego utworu nagrał w latach 90-tych XX wieku hawajski ludowy pieśniarz. A przecież Hawaje to również część pacyficznego wielowyspia...
Oto zaś kolejne z piórek "Feniksa":
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz