Na stronie 241 powieści Ackroyda bohater, Mateusz (Abbas smorgas pastadeusz, och, czyżby? >;-)) Palmer natyka się w zbiorach bodajże Biblioteki Brytyjskiej na manuskrypt doktora Dee, zatytułowany "Dziwne Wieści od Aniołów". To wręcz, rzekłbym, zachęta, by rozwijając pomysł świadomej mistyfikacji zacząć publikować uzyskany w drodze "channelingu", che, che, przekład na polski nienapisanego dalszego ciągu tego dzieła. Oczywiście tłumaczenie musiałoby być z języka enochiańskiego i we fragmentach, we fragmentach. Przepowiednia ma bowiem tę zaletę, że może być nadzwyczaj niejasna i wieloznaczna. A jeśli Robert Graves w "Białej Bogini" podawał jako pewniki informacje zdobyte przezeń w "transie analeptycznym" (ponoć żmija go w piętę rąbnęła i, dosłownie rzecz biorąc, bredził), to i ja, skromny wyrobnik, mógłbym tutaj zacząć rozdawać teksty o pozornym znaczeniu. Gdyby jednak się okazało, że to nie jest wcale pozorne?...
Zobaczymy. Jeśli los ześle mi jeszcze jedną zachętę taką, jak ostatnio, to rzeczywiście będę zmuszony odkręcić tu kranik z mętną wodą. A nuż uda mi się czyjeś pragnienie ugasić...
...roztworem strychniny z cyjankiem. >;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz