niedziela, 6 listopada 2016

Jak ja uwielbiam impotentów intelektualnych!... (+ bieżąca dokumentacja).

Dwie książki. Matila Ghyka- "Złota liczba" i Alfonso di Nola- "Diabeł". Autor pierwszej, ponoć rumuński książę, popisuje się wiadomościami n/t Pitagorasa, jego uczniów, odkryć matematycznych i ich wpływu na kulturę zachodnioeuropejską. A jednocześnie nie potrafi dostrzec, że czczona w starożytnej Grecji bogini i Ta, którą wyznawcy judaizmu postrzegają jako źródło nieprawości, to przecież jedna i ta sama Kobieta. Ślepiec! Powołuje się na doszczętnie skompromitowanego w mych oczach Alfonsa Constanta, bardziej znanego jako Elifas Levi, tkniętego tym samym rodzajem ślepoty umysłowej. Dwakroć ślepiec! I wyprowadza źródłosłów przymiotnika "bombastyczny" od Teofrasta Bombasta Paracelsusa von Hohenheim, zacnego lekarza, podczas gdy nawet taki laik, jak ja, wie, że to wzięło się od podłej tkaniny, noszącej nazwę "bombastu" lub "bombazyny" (w języku angielskim- "fustian"). Po trzykroć ślepiec!
...Rakka... Rakka... Rakka...
Pobawmy się językiem. "Alphonse Constant"? Na polski wykłada się jako "stręczyciel nieustanny". Może nawet "rajfur niereformowalny". [chichot z dna gardła] A ten potomek wołoskich bojarów? "Matila". Czyli jakby Atylla, władca Hunów, ale to "M" na początku wydaje się pochodzić od hebrajskiego "met"- "martwy". "Ghyka"? Nie wiem, jak to się czyta w języku Konstantyna Cublesana, ale dla mojego polskiego ucha brzmi jak onomatopeiczny zapis odgłosu czkawki. [chichot na granicy infradźwięków]
A ten drugi autor? O jednym Nolańczyku już to i owo wiedziałem. Jordan Bruno, przez komunistów wysławiany jako tzw. męczennik nauki, według Franciszki Yates i pewnego artykułu w ś. p. "Problemach"- ciemny guślarz, który z teorii Kopernika nie zrozumiał właściwie niczego, za to wierzył, że dzięki autosugestii można posiąść moc, zawartą w gwiazdach. Współczesny Nolańczyk robi coś innego: podaje mnóstwo faktów i fakcików, ale nie łączy ich żadną syntezą, bo i po co? Prawdopodobnie pisał rzecz dla zyskania pewnej ilości lirów. I, oczywiście, jest tak samo ślepy na oczywiste prawdy, jak ten Ghyka. Nie żebym miał coś przeciwko potomkom Daków i Italów, ale tacy pseudomędrcy jedynie, za przeproszeniem, przyprawiają gębę swoim narodom.
Gębę umysłowo jałowego nudziarza.
O pitagoreizmie inżynier Szczepan Jeleński pisał bez zadęcia, sympatyczniej i- mimo większej zawartości matematyki- przystępniej!
Uuff... [sapnął siarczanym oparem, przesyconym mgłą chlorowodoru i uspokoił się nieco]  >;-)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz