Skok logiczny na miarę natchnionych bredni, wypisywanych przez Roberta Gravesa w dziele pt. "Biała Bogini". Chociaż tytuł dowodził, przyznaję, zacnych intencji. Autor "Klaudiusza i Messaliny" usiłował tą książką przewyższyć Frazera z jego "Złotą gałęzią" i, moim skromnym zdaniem, niezbyt mu się to udało. Ulubiony chwyt, jaki tam stosował, to przyjęcie domniemanego założenia jakiegoś faktu bądź zjawiska, a następnie wyciąganie na jego podstawie wniosków przedstawianych jako niezbite. Tak, jakby to, co wstępnie postawił, było całkowitym pewnikiem, nie zaś jedynie (zwykle mocno naciąganą) hipotezą.
I tutaj dzieje się to samo. Najpierw nachalnie użyty kilkakroć tryb warunkowy, a teraz wypowiedź, sugerująca, że takie zgromadzenie "strażników Złotego Runa" istnieje rzeczywiście.
Chociaż ambicja jako motywacja działania nosi pewne znamiona prawdopodobieństwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz