Obiekt, dotąd fotografowany dwakroć we wpisach, zatytułowanych "Bieżąca dokumentacja" okazał się być konstrukcją chybioną. Jest niestabilny, a użycie nieodpowiedniego materiału przy opracowywaniu czerepu spowodowało, że pęka pod wpływem naprężeń wewnętrznych i siły ziemskiego przyciągania, działającej na nierównomiernie rozłożoną masę całości.
Dolny bąbel zbyt lekki, górny- za ciężki, ot co.
Spudłowany strzał.
Porażka.
Frustracja?
Nie!
Pozbędę się tego czegoś, a dziś już rozpocząłem pracę nad drugą wersją. Wylosowane proporcje nakazują przypuszczać, że rzecz będzie tym razem zachowywać się względem grawitacji tak, jak tego bym po niej oczekiwał. Na razie dno całości w stanie surowym suszy się pod dość solidnym obciążeniem.
Wypracowałem też metodę generowania mocno (chyba) surrealistycznych tytułów dla tego, co robię. Może nie aż tak wyrafinowanych, jak miana, które nadawał swym dziełom Salwator Dali, ale...
"Kuzynka czarnej emalii"
"Gadanina łazika marki >>Willys<<"
czy
"Dziki osioł, spożywający wilcze jagody"
mają, mym skromnym zdaniem, posmak czegoś wyjętego z ciężkiego snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz