W języku polskim funkcjonuje (prawdopodobnie idiomatyczny) zwrot "mieć włochate/ kosmate myśli". Dotyczy wyobrażeń związanych z instynktem i czynnością podtrzymania gatunku. Oraz- chyba- z przyjemnymi doznaniami, jakie podobno można odczuwać podczas działań prokreacyjnych. Ja, niestety, nie dostrzegam w tym niczego interesującego dla siebie. Odgłosy, zapachy (!), pot- wszystko to jawi mi się jako coś wysoce nieestetycznego i, co za tym idzie, odpychającego. Moje własne odpowiedniki "włochatych myśli" są za to gładkie, wręcz śliskie (choć suche), połyskliwe i szeleszczą. Czasem też w ich zakres wchodzą wyobrażenia zduszonych jęków i ciężkiego oddechu, o szamotaninie nie wspominając.
Nie ma to jak bycie dewiantem. (Uśmiechnął się ponuro.)
Aliści pomyślałem sobie, że mógłbym stworzyć kosmatą purchawkę.
Oto ona:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz